Jak wiadomo, wracamy tylko do tych restauracji, w których zjedliśmy smacznie, a obsługa była na odpowiednim poziomie – w końcu czas spędzony w restauracji ma być przyjemny i relaksujący. W dzisiejszych czasach nie mamy ochoty zbyt długo czekać ani na podanie menu, ani na przyjęcie zamówienia. A nie daj Boże, jeśli okaże się, że podana łyżka okaże się za duża dla dziecka i trzeba ją będzie zmienić na deserową... Czasem zupa zdąży ochłodnąć, zanim nadejdzie kelner. Jak wtedy najszybciej go przywołać? Czy są jakieś niezawodne metody, dzięki którym można to zrobić szybko i taktownie?
Kiedyś wzywano kelnerów za pomocą dzwonka – nawet gdy byli na zapleczu, mogli szybko zareagować na potrzeby klientów. Metodę jednak porzucono, a do dyspozycji klientów pozostały inne sposoby, choć niestety nie zawsze eleganckie i taktowne.
1. Gwizdanie i wołanie na kelnera – nie należy do najlepszych metod: może być uznane za obraźliwe.
2. Pstryknięcie palcami – również nie uchodzi za najwłaściwsze, a poza tym można sobie nadwyrężyć kciuk :)
3. Skinienie głową – skuteczny sposób, ale tylko wtedy, kiedy uda się nam nawiązać z kelnerem kontakt wzrokowy: nie zawsze jest to możliwe, kiedy sala jest pełna, a kelner uwija się między stolikami. No i oczywiście gdy zniknął gdzieś poza salą.
4. Odpowiednie ułożenie sztućców, równolegle do siebie po prawej stronie talerza – dzięki zasadom savoir-vivre’u wiadomo, kiedy skończyliśmy posiłek: tym samym kelner może podejść i sprzątnąć nasze nakrycie (ale tak czy inaczej musimy poczekać, aż sam zorientuje się, że skończyliśmy jeść i przydałoby się nam nieco wolnego miejsca na stole).
Zdarzają się sytuacje, w których mimo usilnych prób nie udaje się nam jednak przywołać kelnera. Nie jest to problematyczne, kiedy mamy dużo wolnego czasu i możemy spokojnie poczekać na jego nadejście, rozkoszując się miłą atmosferą i stawiając na tak popularny dzisiaj slow food. Ale nie zawsze tak jest: kiedy zaraz po obiedzie muszę pędzić na ważne spotkanie, a kelnera jak nie było, tak nie ma, czasem w akcie desperacji mam ochotę wejść na zaplecze i przypomnieć delikwentowi o swojej obecności ☺ Na szczęście żyjemy w XXI wieku i z pomocą przychodzi nam nowoczesna technologia. Ostatnio ja też miałam okazję korzystać z narzdzia eKelner: dzięki niemu mogłam poprosić o rachunek jednym kliknięciem, bez instalowania jakichkolwiek aplikacji na swoim telefonie. Kelner po kilku chwilach pojawił się z czytnikiem kart płatniczych – wiedział, że będę płacić kartą, bo wybrałam taką opcję w narzędziu (dzięki temu nie musiałam tłumaczyć, o co chodzi, ani czekać na przyniesienie czytnika). System sprawdza się nie tylko, gdy chcemy prosić o rachunek, ale właśnie wtedy, gdy po prostu potrzebujemy pomocy: gdy chcemy domówić coś do picia albo poprosić o świeżo zmielony pieprz. Właśnie czegoś takiego mi brakowało i cieszę się na kolejną wizytę w tej restauracji. Zresztą spróbujcie sami!
Słonecznego tygodnia!
Ola